Z życia wzięte

Ślub

Mówiłam kiedyś (i to pewnie dosyć niedawno), że nigdy nie wezmę ślubu. Wszyscy jednak wiemy, jak to jest z tym mówieniem ,,nigdy”, więc i moje ,,nigdy” również dobiegło końca i jest nieaktualne.

Jako że jestem do bólu praktyczna, zaczęłam się zastanawiać, czy brak ślubu jest bezpieczny. Australia uznaje związki de facto, można też za jakieś cztery stówy zarejestrować taki związek bez brania ślubu i spokój- partner ma takie same prawa w dziedziczeniu czy odwiedzaniu nas w szpitalu, jeśli coś się stanie. Słyszałam jednak głosy, że czasami takie udowadnianie, że jest się partnerem de facto może trwać trochę dłużej niż zwykłe ,,jestem małżonkiem”, a dodatkowo za granicą czy w Polsce bylibyśmy postrzegani jako nie-para, bo nie mamy papierka, że wzięliśmy ślub. Wolałabym nie przekonywać się o konsekwencjach braku ślubu na własnej skórze.

Dlatego postanowiłam, że chcąc nie chcąc, trzeba się jednak hajtnąć. Ot tak, dla spokoju ducha. Nadal jestem jednak konsekwentna w negowaniu imprezy, zapraszania tony gości, odstawiania pierwszego tańca i tak dalej. Mój partner nadal uspokaja mamę, że jak przylecimy do Polski, to powtórzymy ślub (a raczej tylko część imprezową) na sali w hotelu jego ciotki. Ale ja wiem, że to się nigdy nie stanie. Szkoda pieniędzy i impreza jest tak naprawdę dla gości, a nie dla pary młodej- wiem, że będę się męczyć zabawiając zgromadzonych, więc liczę na to, że te pogróżki o imprezie nigdy się nie spełnią : )

Z partnerem jesteśmy już około dziesięciu lat. I wiecie co? Jestem tak bardzo zadaniowa i tak bardzo wierzę, że na pewne rzeczy jest określony czas i czasami jak się minie ten moment, to albo nie można już wrócić do pewnego etapu życiowego, albo odbywanie tego etapu w takim wieku jest śmieszne, że na początku wizja tego wychodzenia za mąż bardzo mnie smuciła. Zaczęłam porównywać się z absolutnie wszystkimi i dumać nad tym, że za długo zajęła nam ta decyzja o ślubie. 10 lat razem, nawet więcej, i dopiero teraz się na to zdecydowaliśmy- ok, był związek na odległość, potem był wyścig o wizę i trzeba było uregulować inne dziedziny życia, osiąść na stałe w naszym nowym kraju i nie było czasu na zawieranie związku małżeńskiego- no ale bez przesady. Jestem trochę zła, że tyle nam to zajęło. A to z jednej głupiej przyczyny- wszyscy cały czas liczą swoje rocznice, a to papierowa, a to kwiatowa, a my nigdy nie będziemy mogli pochwalić się stażem związku, no chyba, że doliczymy do tego związek przed ślubem- w końcu teraz związek małżeński nie jest aż tak śmiertelnie ważny, więc mogę sobie liczyć od kiedy mi się podoba (zaraz ktoś powie, że jeśli smucą mnie takie pierdoły, to nie powinnam brać ślubu- ale to tak jak z tym, że kobiety mówią, że nieważne czy dziewczynka czy chłopiec, ważne, żeby było zdrowe, a potem czują się winne, że jednak liczyły na córkę, bo mają już pięciu chłopa w domu- piękno miłości pięknem miłości, ale mamy swoje ludzkie nieidealne i infantylne marzenia, i to też część życia i oczekiwań wobec niego).

Poza tym, miałam wstępne kompleksy na temat tego, że mój ślub będzie taki minimalistyczny, wykalkulowany i dla podpisania papierów. A co jeśli ,,jaki jest ślub, taki będzie cały związek”? Czy to działa tak samo jak z tym, że ,,jaki Nowy Rok, taki cały rok”? Ale już mi przeszło. Chyba po prostu cierpiałam na jakieś przedślubne rozterki : )

No więc ślub już jest prawie cały zorganizowany. Zaczęliśmy planować trochę od końca, bo pierwsze kroki skierowaliśmy w stronę Internetu i szukania obrączek. Australijskie strony internetowe były bardzo rozczarowujące, bo wszystkie obrączki dla kobiet były strasznie przekombinowane! Albo naszpikowane tysiącem kamyczków, często w różnych kolorach, albo miały fikuśne kształty. Ani to klasyczne, ani eleganckie, ani praktyczne. I damska obrączka nie wyglądała jakby była w komplecie z tą męską. Bez sensu! W końcu znaleźliśmy jeden sklep warty uwagi, poszliśmy na przymiarki i kupiliśmy obrączki z kolekcji ”On i on” dla pary gejowskiej 🙂 Obie wyglądają tak samo, z małym wyżłobieniem/linią przez środek pierścionka. Platynowe, bo stwierdziliśmy jednogłośnie, że nie lubimy żółtego i wolelibyśmy jasną, biało-szarą, chłodną kolorystycznie biżuterię. Pani teściowa oczywiście już strofowała mojego faceta, że trzeba było kupić złoto, bo złoto jest najdroższe i najszlachetniejsze i bez złota to wstyd. Nie stać was czy co? Pani teściowa nie orientuje się, że platyna jest obecnie droższa od złota :). Obrączki to zdecydowanie najdroższa część całego ślubnego przedsięwzięcia, ale było warto.

Potem przyszedł czas na sukienkę. Od razu wiedziałam, że nie chcę jej kupować, bo ślubne kiecki są niepoważnie drogie, a zakłada się je tylko raz w życiu. Przekopywałam się więc przez strony oferujące ,,wynajem sukienki”. Osiem stów do tysiąca za wynajem na trzy dni, plus oni piorą, ja nie muszę. Nadal drogo, a modele sukienek takie brzydkie, że w sumie to oni powinni zapłacić mi- za to, żebym to założyła. Przejrzałam jeszcze kilka kolejnych z za dużymi dekoltami, odsłoniętymi plecami i pięciokilometrowymi trenami i przełączyłam się na moją ulubioną chińską stronę z ciuchami. Sporo już stamtąd kupiłam, bo w tym sklepie jest wszystko, nie tylko ciuchy, ale i duperele do domu, gadżety, rzeczy papiernicze, i jak na chińszczyznę, to nawet dobrze mi służą. Waham się jeszcze pomiędzy czterema różnymi sukienkami i dałam sobie czas do końca miesiąca na decyzję, a potem zamawiam- sukienka plus buty zamkną się w 150 dolarach : )

Teraz organizacja samej ceremonii- znaleźliśmy firmę, która za 350$ organizuje piętnastominutową ceremonię w plenerze (my wybraliśmy park z widokiem na sydnejowski most), do tego przychodzi uroczy celebrant odczytać nam przysięgę, przynosi dywanik i podeścik do podpisania dokumentu, po czym po ceremonii zabiera papierek ze sobą i idzie go złożyć do urzędu stanu cywilnego. Wszystko w pakiecie. Zaprosiliśmy już czwórkę gości z pracy mojego faceta (ode mnie nie będzie nikogo, bo boję się, że się wzruszę, a wolałabym nie płakać jak bóbr na swoim ślubie)- bo musimy mieć dwóch świadków. Po ceremonii pewnie pójdziemy na jakiś obiad do restauracji i zapłacimy za gości, ale to jeszcze jest w fazie rozmyślań.

Ostatnia część, jaka mi została do zorganizowania to makijażystka i sesja ślubna, ale już nie starczyło mi weny twórczej na ogarnięcie wszystkiego jednym ciągiem, więc zakręcę się wokół tego następnym razem. Fotografa chyba wolałabym na jakąś aranżowaną sesję po ślubie, w jakiś inny dzień niż ślub. Skoro sama ceremonia jest taka krótka, to chociaż ten ślub ,,poczujemy” robiąc sobie dłuższą sesję w ładnej oprawie. A podczas ceremonii niech goście pstrykną kilka fotek i też będzie dobrze. I tak oto zorganizował się prawie cały ślub, tańszy niż pojedyncza obrączka : ) No chyba, że mój facet przebije to ceną swojego garnituru, bo tego z chińskiego sklepu wolałabym nie kupować- garnitur, w przeciwieństwie do ślubnej kiecki, można przynajmniej gdzieś jeszcze kiedyś założyć 🙂

51 myśli w temacie “Ślub

  1. No proszę, ledwo się dzień zaczął a już druga blogerka dobre wieści serwuje!!! 🙂 Cieszę się że się zdecydowałaś. Skoro wytrzymaliście ze sobą tyle lat to najlepszy dowód że jesteście dla siebie przeznaczeni i nie ma co dłużej zwlekać 🙂 Poza tym jednak ślub sporo ułatwia, nawet w urzędach, czy nie daj Boże w chorobie… Niby to tylko papierek, ale wcześniej czy później może się przydać…

    Polubienie

        1. Napewno brzmi trochę poważniej. No i ciężej od męża uciec niż od partnera : ) Chociaż nie- najciężej mojemu facetowi byłoby uciec do zeszłego roku, kiedy przez cztery lata był podczepiony pod moje różne wizy. Jeśliby uciekł wtedy, to by go deportowali. Teraz już może żyć tu sobie samodzielnie, ma własną stałą wizę, a mimo to ode mnie nie uciekł, więc czas się hajtnąć.
          Szczególnie, że po angielsku zarówno partner jak i partnerka nazywa się ,,partner”, i często związki jednopłciowe tam mówią o swoich drugich połówkach. Więc kiedy ja mówię ,,partner”, to nikt nie wie, czy jestem z facetem, czy jestem z kobietą : )

          Polubienie

  2. No i oczywiście moje gratulacje, że się zdecydowaliście 🙂 Niech Wam się dobrze wiedzie! A wódkę weselna wyślijcie na adres: Szczebrzeszyn, ulica ….. Żartuję oczywiście 🙂 Tak swoją drogą stresujesz się czy podchodzisz do tego na luzie? 🙂

    Polubienie

    1. Jak australijska poczta zobaczy taki adres, to najpierw będą mnie pytać, jak to się czyta, a potem będą robić oczy jak pięć złotych, że tyle tam szeleszczących literek 😃 dziękuję za gratulacje.
      W sumie nie wiem, czy się stresuję. Chyba nie- będzie mało ludzi, żadnej kamery, nie muszę się stresować o pogodę, bo z reguły jest ładna 😃

      Polubienie

  3. Powiem Ci, że my mieliśmy wesele na 40 osób i nie powiedziałabym, że to była impreza dla gości. Świetnie się bawiłam na swoim weselu, tańczyliśmy do rana 🙂 Z gośćmi to się pogadało, to potańczyło. Była to pierwsza impreza i pewnie ostatnia w moim życiu zaaranżowana pode mnie, a goście przychodzą by świętować z młodymi i chcąc nie chcąc musi im się podobać to co zostało przygotowane. A jak się nie podoba to cóż… 😉 Sukienkę miałam drogą i do tej pory mam ją w szafie. Nie żałuję, że była ze mną tylko jedną noc za tyle pieniędzy. Życie jest jedno, nie ma co oszczędzać na czymś co się wydarzy prawdopodobnie tylko raz. Co do obrączek no to niestety tyle to kosztuje, ale podobno nosi się je całe życie, więc jest to wydatek „na lata”. Zazdroszczę ci ceremonii w plenerze z takim widokiem, a sesje rzeczywiście lepiej zrobić w inny dzień, bo będziecie wyluzowani. Jakiego ślubu by się nie zorganizowało to zawsze w ten dzień miny na zdjęciach są różne 😂 My mamy zdjęcia z dnia ślubu i 2 miesiące później z sesji, i jest ogromna przepaść 😂 Małżeństwo to nie tylko „papier”, wiele się zmienia po złożeniu przysięgi, ludzie inaczej na siebie patrzą, ja to np widzę… Mój mąż jest w moich oczach zupełnie innym człowiekiem niż jak byliśmy nieposlubieni. Jest lepszy 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dobrze, że udało wam się zorganizować imprezę taką, żeby pasowała wam i głównie wam. To ma być wyjątkowy dzień- a rodzina, szczególnie ta starsza część chyba zawsze będzie trochę odrobinę marudzić, że im się niepodobało i źle młodzi zorganizowali.
      Pamiętam jak mój kuzyn był na ślubie znajomych z jakiejś delikatnej sekty religijnej, którzy negują absolutnie wszystkie używki- więc kiedy przyleciał samolotem do ich kraju, to ani nie dostał na ślubie kawy, ani nawet herbaty, a do tego stoliki dla gości były jak w barze- stało się przy nich a nie siedziało : ) Nie ma jak po samolocie stać na baczność bez kawy.
      Pieniędzy na obrączkę mi nie szkoda- pierścionek strasznie mi się podoba i cieszę się, że taki wybraliśmy. Na obrączce najbardziej mi zależało. Na kiecce nie- dlatego będzie tanią jednorazówką
      Haha, faktycznie nie myślałam o śmiesznych minach w dzień ślubny, ale już to sobie wyobrażam. Jestem mistrzem w wykrzywianiu facjaty na ważnych imprezach, więc tym bardziej wrzucę tę sesję ślubną w jakiś inny dzień : )
      Z pewnością jakoś podświadomie będziemy wiedzieć, że status związku się zmienił, zrobiło się tak poważniej, uroczyściej, na zawsze.

      Polubione przez 1 osoba

  4. spoko, rozmawialiśmy już na temat „rejestracja związku” /w skrócie „ślubu”/, a to że mimo wcześniejszej deklaracji zmieniłaś zdanie wcale mnie nie bulwersuje… powody dla których ludzie jednak się na to decydują bywają natury czysto pragmatycznej i jest to jak najbardziej zrozumiałe… sam to kiedyś zrobiłem z pewną panią, mimo że oboje mieliśmy wyrąbane na tą instytucję, tu nie ma żadnej hipokryzji, błędem jest się jej doszukiwać…
    a części kurtuazyjnej życzę Ci jak najlepiej, aczkolwiek nie na żadnej tam „nowej drodze życia”, bo przecież na niej już od dawna jesteś…
    p.jzns 🙂
    p.s. mam nowego posta u siebie, tak z okazji pewnego wydarzenia w Polsce parę dni temu…

    Polubienie

    1. pamiętam, że aby nabrać jeszcze większego dystansu do sprawy przed samą ceremonią jeden z przyjaciół wyciągnął nas na korytarz i spaliliśmy blanta pospołu, tak „na dobry początek” 😆

      Polubione przez 1 osoba

    2. Dziękuję za życzenia. Jakośtam podświadomie będziemy na ,,innym poziomie”, bo ślub to w sumie trochę taki rytuał. Więc powie psychice, że następuje jakiś ,,update” w życiu.
      W takim razie idę czytać nowy post.

      Polubienie

      1. nam się ten ślub opłacił materialnie, bo koperty zwróciły /z duuużą nawiązką/ koszty nieudanej podróży przedślubnej do Włoch, nieudanej od strony handlowej, bo to miało być połączenie pracy z turystyką, były też inne profity…
        zupełnie inna sprawa była z moją kolejną kobietą, którą interesowała jedynie „fajna ceremonia” i skłonny byłem na to pójść, aby jej sprawić frajdę, tylko że związek nam się wcześniej rozleciał, jednak mimo to był udany…
        z obecną nawet o tych sprawach nie gadamy, nie ma takiej potrzeby…

        Polubienie

  5. Gratulacje złożę po, bo może się jeszcze rozmyślicie? 😉
    Mnie te wszystkie przygotowania ominęły, bo wyszłam za mąż na studiach, więc nie miałam na to ani czasu, ani kasy, ani doświadczenia.

    Polubienie

    1. Cóż, doświadczenia to raczej nie ma nikt, chyba że rozwódki.
      My z kolei na organizację nie mamy ochoty, dlatego jedziemy po najmniejszej linii oporu, ale też jest fajnie. Bardziej mnie ta wizja ślubu cieszy, jak wiem, że nie będę musiała planować i płacić jak szalona.

      Polubienie

    1. Dziękuję 😃
      Kiedyś pewnie trzeba było zastawić się dla tego jednego dnia, bo kulturowo było wymagane, żeby cała wioska miała w końcu jakaś rozrywkę. Teraz to podejście nie pasuje do naszych czasów- lepiej zachomikować te pieniądze na podróż poślubną.

      Polubione przez 1 osoba

  6. Gratuluję dobrze przemyślanej decyzji i życzę żeby zarówno uroczystość jak i wszystko co z tego wynika, przyniosło Wam wiele radości.
    Ja wspominam uroczystości ślubne raczej kiepsko.
    Po pierwsze, kiedy się zdecydowaliśmy na ślub, to akurat rząd wprowadził możliwość wyjazdu do Jugosławii na wkładkę paszportową plus można było kupić ileś tam dinarów.
    Zaproponowałem przyszłemu teściowi żeby może urządzić skromne wesele a za to niech nam częściowo sfinansują taki urlop poślubny.
    Widziałem, że to złamało mu serce a narzeczona też stanęła po stronie ojca.
    Po drugie – ślub.
    Mieliśmy 2 śluby w jednym dniu – cywilny w radzie dzielnicowej i to było w porządku, relaksowa atmosfera, przejażdżka do Wilanowa. Wieczorem ślub kościelny, sama ceremonia była OK, ale potem…
    Najpierw do fotografa.
    On nas ustawiał w jakich nienaturalnych pozach i przed zrobieniem zdjęcia komenderował – ślinić usta, ślinić usta!.
    Potem przyjęcie w mieszkaniu teściów. Oni mieli stół dobry na 6, może 8 osób. a tu zaprosili chyba 12 osób rodziny teściów, 8 osób mojej rodziny – tragedia.
    Jedyne dobre wspomnienie, to uszyty na miarę garnitur – używam go do dzisiaj.

    Polubienie

    1. W sumie to był gaki,, typowy” polski ślub- bardziej dla gości niż dla młodych, ale z drugiej strony chociaż był w rodzinnym gronie.
      Skoro garnitur nadal pasuje, to znaczy, że figura nadal jak u pięknego młodzieńca- pozazdrościć!

      Polubienie

  7. Najważniejsze, żeby było tak jak Wy chcecie i czujecie. Ja z mężem mieszkałam wiele lat przed ślubem i ślub dla nas był również formalnością. Chociaż przyznaję, że dla mnie to też było przypieczętowanie tego co nas łączy. Śmieszy mnie to odliczanie rocznic. My też usłyszeliśmy, że teraz to się już liczy od ślubu, nie ważne co było przed. Czyli co, mam wykreślić sześć lat życia, bo wtedy nie byliśmy małżeństwem? My obchodzimy dwie rocznice, a że są w tym samym miesiącu i to z tygodniowym odstępem, to łatwiej. Dla mnie każdy dzień, który przeżyłam z mężem jest tak samo ważny i nie rozgraniczam tego w ogóle na przed i po. A swoją drogą ślub nie zmienił nic. Jedynie to, że mówimy o sobie mąż i żona

    Polubienie

    1. Racja, bo ślub nic nie zmienia (tylko trochę ciężej uciec z perspektywy prawa), ale to ludzie cały czas nadają mu jakiś magiczny wymiar. Na poziomie podstawowym może i coś się zmieni- będziemy czuć, że nastąpił jakiś awans statusu związku, ale ogólnie będzie po staremu.

      Polubienie

    1. Z sukienką to sprawa zaczyna się komplikować, bo mi się podoba co innego, mamie co innego i facetowi co innego, przy czym hejtujemy swoje wzajemne wybory 🤣 Wyślę Ci kilka po pracy (za jakieś kilka godzin)

      Polubienie

  8. Szkoda, ze nie ma mnie blizej Was, bo ja uwielbiam robic zdjecia i robiac to czuje sie jak ryba w wodzie, za darmoche, co najwyzej z doskoku cos zjem albo wypije 😀 W zeszla sobote bylismy na chrzcinach i zostalam poproszona o bycie nadwornym fotografem haha, zrobilam chyba z 1000 zdjec, z czego oczywiscie ponad polowa poszla do kosza, teraz jedynie troche sie pobawie obrobka i album gotowy 🙂

    O ile sie nie myle to wysylalam Ci linka do opisu mojego slubu zorganizowanego w mniej niz miesiac i wesela, na ktorym mnie nie bylo 😀 Takie rzeczy sa mozliwe i na pewno wszystko sie uda. Wielkie imprezy to tylko niepotrzebny stres i wydatki, no chyba ze sie jest Britney Spears, ktora uwolnila sie z mentalno-finansowego wiezienia po 13 latach – wtedy to mozna robic pompe hahahha

    Polubienie

    1. Czytałam właśnie o Twoim ślubie. Szczerze powiedziawszy, cześć imprezowa, na której nie ma panny młodej, też by mi odpowiadała- niech sobie w Polsce zrobią sami, beze mnie 😀
      Ślub zawsze jest drogi, bo dodanie do nazwy produktu słowa,, ślubny”, czy to bukiet, czy menu, czy wianek, podbija cenę trzy razy 😕
      Patrząc na niektóre ceny fotografów (3600$ za np 6h pstrykania zdjęć na imprezie), to taniej by mnie wyniosło kupić Ci bilet do Australii i zlecić Ci robienie zdjęć na imprezie 😀

      Polubienie

              1. Jest bardzo drogie i nigdy nie bylo moim priorytetem. W koncu bedzie trzeba jednak zrobic. Taka impreza kosztuje oficjalnie £1,330, ale sa tez rozne poboczne oplaty itp.

                Polubienie

                1. O, faktycznie drogo. U nas jest 500$. Ale wiza rezydencka kosztowała mnie 4500$, mój facet był dorzucony na zniżce 50% 😅. Po Brexicie pewnie obywatelstwo jest ważniejsze niż wcześniej. U nas niektóre prace, np armia, government czy specjalistyczne laboratoria nie są dostępne dla rezydentów, musisz być obywatelem. Plus rezydentura wkurzająca sprawa- trzeba co 5 lat odnawiać i tłumaczyć się, czemu nie składasz papierów na obywatela tylko przedłużasz rezydenta.

                  Polubienie

  9. Obrączki dla gejów, chińska kiecka, zero rodziny… co mogłoby pójść nie tak?! 😂
    Spoko, ja też nie lubię ceremonii. A obrączki mnie wkurzają, Wolę nosić na szyi jeśli w ogóle.
    W każdym razie gratulacje:)
    A kiedy ten wielki dzień?

    Polubienie

Dodaj komentarz